Hej Kochani!
Ten rozdział dedykuję wszystkim czytelnikom, którzy mnie jeszcze nie opuścili! <3 i mojej przyjaciółce Ani, która ciągle męczy mnie o nowy rozdział ;) Dzięki niej postanowiłam, że znowu napiszę coś, choćby krótkiego. Więc przepraszam za długość rozdziału już z góry i obiecuję, że po maturze będzie lepiej! <3
............................................................
Ten rozdział dedykuję wszystkim czytelnikom, którzy mnie jeszcze nie opuścili! <3 i mojej przyjaciółce Ani, która ciągle męczy mnie o nowy rozdział ;) Dzięki niej postanowiłam, że znowu napiszę coś, choćby krótkiego. Więc przepraszam za długość rozdziału już z góry i obiecuję, że po maturze będzie lepiej! <3
............................................................
7 września,
DORMITORIUM DZIEWCZYN SLYTHERIN 9:45
Kochany Pamiętniczku!
Nareszcie sobota… Oh, jak dobrze. Pierwszy tydzień w nowej szkole już za mną… Właściwie wiesz co się przez ten czas działo. Ah. Zapomniałam opowiedzieć, co było na imprezie u gryfonów po tym, jak Ginny przedstawiła nam swojego nowego chłopaka. Ogólnie, było dużo kremowego piwa, a że ja nigdy go jeszcze nie piłam to postanowiłam spróbować. Troszeczkę się upiłam, co było głupie z mojej strony, ponieważ o 21 miałam stawić się na patrolu z Draconem. Nott siedział z Ginny przy kominku przez większość wieczoru. Jak to zakochane pary, trzymali się słodko za ręce, co Ronald komentował swoim:
- Skończcie, bo zaraz zwymiotuję.
- Ron, daj im już spokój. – wymamrotała Hermiona, która mimo piątkowego wieczoru siedziała z książką w ręku. Fred i George cały wieczór próbowali sprzedawać jakieś swoje wynalazki pierwszorocznym. Próbowali, bo Hermiona im ciągle przeszkadzała. Ma racje. Nie można wykorzystywć jedenastolatków do swoich celów. Harry i Ron grali w szachy czarodziejów. Neville i Luna przyglądali się temu z ogromnym skupieniem, raz po raz coś komentując. W tle leciała muzyka, niektórzy tańczyli. Gryfońska impreza jest zupełnie inna, niż ślizgońska. Bardziej mi się podoba. Jest spokojniejsza, bez ognistej whisky. Nawet Nott jakby odnalazł się w tym klimacie. Niestety czas zleciał mi bardzo szybko i nim się obejrzałam byla już 20.50. Czas na szlaban z Malfoyem. Mieliśmy spotkać się przy oknie na drugim piętrze, z którego widok zapierał mi dech w piersiach. Gdy dotarłam na miejsce Draco jeszcze nie było. Pomyślałam sobie, że bliźniacy uraczyli mnie zbyt dużą ilością piwa kremowego. Czułam jakby moje nogi czasem odmawiały mi posłuszeństwa. Do patrolu pozostało jedynie 5 minut, więc postanowiłam pozachwycać się widokiem błoni skąpanych w blasku księżyca. Oparłam się o parapet okna i wpatrywałam przed siebie. Nagle poczułam jak ktoś objął mnie w pasie. Wiedziałam, że to Draco, a jakoś nie bardzo mi to przeszkadzało. Wydawało się to dziwne, że go nie odpycham. Sama się dziwiłam. Chciałam go odepchnąć, no bo to Dracon, ale było mi tak przyjemnie, że tego nie zrobiłam.
- za dużo wypiłaś, prawda? - szepnął mi do ucha.
- Draco, teraz popsułeś. To nie było w ogóle romantyczne, a już było tak fajnie.
- Tak Boleurt, czyżby gryfoni napoili Cię piwem kremowym?
- Draco.
- Co?
- Jesteś okropny!
- Tak, tak to już wiem. Może pójdziesz się położyć?
- Co? Przecież jest wcześnie. Mam dużo energii.
- Chyba aż za dużo.
- Co? - udawałam, że nie dosłyszałam.
- Nic nic. Popatrz tu sobie przez okno, a ja pójdę zobaczyć czy wszyscy śpią. - pokiwałam głową na znak, że dotarło i dalej wpatrywałam się w cudowny widok za oknem. Po kilkudziesięciu minutach wrócił.
- Dalej stoisz w tym samym miejscu? -zapytał z uśmiechem.
- yhmm...
- Cami, co z Tobą?
- Nic, myślę.
- O czym?
- O moim ojcu.
- Chciałabyś wiedzieć kim jest?
- Tak i to bardzo. - spojrzałam tęsknie w niebo.
- Co Cię wzięło na takie głębokie przemyślenia? - w jego uśmiechu wyczułam lekką drwinę, dałam mu kuksańca w bok.
- Nie było Cię, nudziło mi się. - zaczęłam drżeć.
- Zimno Ci? Czekaj. - zdjął swój swetr i założył mi go przez głowę. Staliśmy w milczeniu przez dłuższą chwilę, gdy z odrętwienia wyrwał nas krzyk na korytarzu. Jednocześnie rzuciliśmy się biegiem w kierunku miejsca, z którego słyszeliśmy krzyk.
- Irytek! Co się drzesz po nocy?! - zawołał Draco, gdy tylko zauważył intruza. - Znikaj stąd natychmiast, bo jak nie to oberwiesz zaklęciem.
- Nie wymachuj tak różdżką Dracusiu, Ciebie nikt się tutaj nie boi. Cami nie myśl o swoim tatusiu, on od Ciebie ciągle stroni! - śpiewał stwór i zniknął tak szybko jak się pojawił.
- Skąd wiedział, że myśle o tacie? - zapytałam Draco.
- Pewnie podsłuchał naszą rozmowę. To wredne stworzenie.
- Może ma racje. Może mój tata nie chce mnie poznać.
- Nie przesadzaj. Na pewno nie. Nie słuchaj Irytka.
Czas na patrolu zleciał mi tak samo szybko jak na imprezie. Zanim się obejrzałam słońce zaczęło wychodzić zza horyzontu co oznaczało, że możemy wrócić do dormitoriów i zapaść w błogi, ale krótki sen. Tak zrobiliśmy po tym jak pożegnaliśmy się w pokoju wspólnym ślizgonów. Wybacz Pamiętniczku, ale umówiłam się z Hermioną w bibliotece. Muszę już lecieć! Do potem!
Nareszcie sobota… Oh, jak dobrze. Pierwszy tydzień w nowej szkole już za mną… Właściwie wiesz co się przez ten czas działo. Ah. Zapomniałam opowiedzieć, co było na imprezie u gryfonów po tym, jak Ginny przedstawiła nam swojego nowego chłopaka. Ogólnie, było dużo kremowego piwa, a że ja nigdy go jeszcze nie piłam to postanowiłam spróbować. Troszeczkę się upiłam, co było głupie z mojej strony, ponieważ o 21 miałam stawić się na patrolu z Draconem. Nott siedział z Ginny przy kominku przez większość wieczoru. Jak to zakochane pary, trzymali się słodko za ręce, co Ronald komentował swoim:
- Skończcie, bo zaraz zwymiotuję.
- Ron, daj im już spokój. – wymamrotała Hermiona, która mimo piątkowego wieczoru siedziała z książką w ręku. Fred i George cały wieczór próbowali sprzedawać jakieś swoje wynalazki pierwszorocznym. Próbowali, bo Hermiona im ciągle przeszkadzała. Ma racje. Nie można wykorzystywć jedenastolatków do swoich celów. Harry i Ron grali w szachy czarodziejów. Neville i Luna przyglądali się temu z ogromnym skupieniem, raz po raz coś komentując. W tle leciała muzyka, niektórzy tańczyli. Gryfońska impreza jest zupełnie inna, niż ślizgońska. Bardziej mi się podoba. Jest spokojniejsza, bez ognistej whisky. Nawet Nott jakby odnalazł się w tym klimacie. Niestety czas zleciał mi bardzo szybko i nim się obejrzałam byla już 20.50. Czas na szlaban z Malfoyem. Mieliśmy spotkać się przy oknie na drugim piętrze, z którego widok zapierał mi dech w piersiach. Gdy dotarłam na miejsce Draco jeszcze nie było. Pomyślałam sobie, że bliźniacy uraczyli mnie zbyt dużą ilością piwa kremowego. Czułam jakby moje nogi czasem odmawiały mi posłuszeństwa. Do patrolu pozostało jedynie 5 minut, więc postanowiłam pozachwycać się widokiem błoni skąpanych w blasku księżyca. Oparłam się o parapet okna i wpatrywałam przed siebie. Nagle poczułam jak ktoś objął mnie w pasie. Wiedziałam, że to Draco, a jakoś nie bardzo mi to przeszkadzało. Wydawało się to dziwne, że go nie odpycham. Sama się dziwiłam. Chciałam go odepchnąć, no bo to Dracon, ale było mi tak przyjemnie, że tego nie zrobiłam.
- za dużo wypiłaś, prawda? - szepnął mi do ucha.
- Draco, teraz popsułeś. To nie było w ogóle romantyczne, a już było tak fajnie.
- Tak Boleurt, czyżby gryfoni napoili Cię piwem kremowym?
- Draco.
- Co?
- Jesteś okropny!
- Tak, tak to już wiem. Może pójdziesz się położyć?
- Co? Przecież jest wcześnie. Mam dużo energii.
- Chyba aż za dużo.
- Co? - udawałam, że nie dosłyszałam.
- Nic nic. Popatrz tu sobie przez okno, a ja pójdę zobaczyć czy wszyscy śpią. - pokiwałam głową na znak, że dotarło i dalej wpatrywałam się w cudowny widok za oknem. Po kilkudziesięciu minutach wrócił.
- Dalej stoisz w tym samym miejscu? -zapytał z uśmiechem.
- yhmm...
- Cami, co z Tobą?
- Nic, myślę.
- O czym?
- O moim ojcu.
- Chciałabyś wiedzieć kim jest?
- Tak i to bardzo. - spojrzałam tęsknie w niebo.
- Co Cię wzięło na takie głębokie przemyślenia? - w jego uśmiechu wyczułam lekką drwinę, dałam mu kuksańca w bok.
- Nie było Cię, nudziło mi się. - zaczęłam drżeć.
- Zimno Ci? Czekaj. - zdjął swój swetr i założył mi go przez głowę. Staliśmy w milczeniu przez dłuższą chwilę, gdy z odrętwienia wyrwał nas krzyk na korytarzu. Jednocześnie rzuciliśmy się biegiem w kierunku miejsca, z którego słyszeliśmy krzyk.
- Irytek! Co się drzesz po nocy?! - zawołał Draco, gdy tylko zauważył intruza. - Znikaj stąd natychmiast, bo jak nie to oberwiesz zaklęciem.
- Nie wymachuj tak różdżką Dracusiu, Ciebie nikt się tutaj nie boi. Cami nie myśl o swoim tatusiu, on od Ciebie ciągle stroni! - śpiewał stwór i zniknął tak szybko jak się pojawił.
- Skąd wiedział, że myśle o tacie? - zapytałam Draco.
- Pewnie podsłuchał naszą rozmowę. To wredne stworzenie.
- Może ma racje. Może mój tata nie chce mnie poznać.
- Nie przesadzaj. Na pewno nie. Nie słuchaj Irytka.
Czas na patrolu zleciał mi tak samo szybko jak na imprezie. Zanim się obejrzałam słońce zaczęło wychodzić zza horyzontu co oznaczało, że możemy wrócić do dormitoriów i zapaść w błogi, ale krótki sen. Tak zrobiliśmy po tym jak pożegnaliśmy się w pokoju wspólnym ślizgonów. Wybacz Pamiętniczku, ale umówiłam się z Hermioną w bibliotece. Muszę już lecieć! Do potem!
Po prostu Genialne! Czekam na dalsze! ♥
OdpowiedzUsuńSuper! Zapraszam na mój blog! I powodzenia! ♥ :3
OdpowiedzUsuń