muzyka

czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 5

3 września 07:25 Dormitorium Dziewczyn
Przepraszam, że dopiero teraz piszę, ale wczoraj byłam tak wściekła i jednocześnie tak zachwycona, że nie byłam w stanie niczego ci opowiedzieć. Pamiętasz? Na wczorajszym lunchu pisałam, że wychodzę za Draco z Wielkiej Sali. Tak zrobiłam. W sumie, nie wiedziałam, co chcę mu powiedzieć. Pragnęłam jedynie wyciągnąć go z sali, by przestał zaczepiać moich przyjaciół i robić przedstawienia na samym środku. Zastanawiałam się w drodze do drzwi, od czego mam zacząć moją przemowę. Wcale nie musiałam się o to martwić, bo gdy tylko do niego wyszłam, on zaczął mówić.
- Cami, przepraszam. Ja... nie wiedziałem, że ci zdraj... gryfoni są dla ciebie tacy ważni. Dlaczego wolisz być z nimi, a nie z nami? Jesteś ze Slytherinu! Musisz trzymać się blisko nas. My nie lubimy gryfonów! Jesteśmy lepsi od tych szumowin.
- Po pierwsze Draco, dla mnie to nie są szumowiny, ani zdrajcy, ani szlamy. Dla mnie to po kolei: Ginny, Harry, Ron, Hermiona, Fred, George, Neville oraz wiele innych.
 Widziałam jak skrzywił się, gdy wypowiadałam imię Hermiony. Rany! Co on ma z tą czystością krwi?!
- Hermiona jest taka sama jak my! Nie wiem o co ci chodzi. Nie przerywaj mi! - rzekłam, gdy tylko chciał coś powiedzieć. - Nie wiem, co takiego do nich masz, ale to moi przyjaciele i proszę cię, żebyś nie przezywał ich w mojej obecności. Nie obrażaj ich i nie czepiaj się tego, że lubię spędzać z nimi czas.
- Ale to wieprzlejowie z Potterem na czele! Ja nie mam zamiaru ich tolerować i udawać, że ich lubię!
- W takim razie, nie możesz tolerować i mnie. Powtarzam, że to moi przyjaciele. Ty nim nie jesteś, bo nie zdobyłeś mojego zaufania. Oni tak, po raz kolejny chcę zaznaczyć, że dla mnie dom nie jest ważny.
Wtedy on... chyba chcąc, żebym się zamknęła... pocałował mnie. Nie spodziewając się niczego, nie zareagowałam od razu. To było najwspanialsze uczucie w moim życiu. Całował mnie tak delikatnie, tak powoli, jakby chciał przekonać mnie do siebie. W końcu, chociaż bardzo delikatnie odepchnęłam go od siebie.
- Nie rób tak więcej!
- Przecież Ci się podobało. - powiedział i jednocześnie uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Ja Cię w ogóle nie znam!
Odwróciłam się na piecie i uciekłam do Wielkiej Sali. Zawołałam gryfonów na następną lekcję, a gdy razem wychodziliśmy z pomieszczenia, on nadal stał w tym samym miejscu. Wyglądał na bardzo zaskoczonego. Pewnie myślał, że będę się teraz przed nim płaszczyć i błagać o więcej. Owszem, chciałam tego, ale tak jak mu powiedziałam, w ogóle go nie znam. Nie wiem, czy jego wygląd mnie nie zmylił. Może pod nim kryć się warstwa kamienia i kurzu, tak jak mówi Ginny, a może kochające serce? Kto to wie? Na pewno nie ja. Chyba na razie nie chcę odkryć prawdy. Ruszyliśmy schodami do sali Obrony Przed Czarną Magią. Nie mogliśmy się doczekać tych lekcji. Chciałam nauczyć się bronić przed Sam-Wiesz-Kim. Po odkryciu przez Harry’ego tego, że Voldemort żyje, świat nie jest taki sam. Wszystko jest takie ponure, a jemu nikt nie wierzy. Ja wiem, że to prawda. Wydaje mi się, że ma racje. Chcę umieć się obronić, gdy moje życie będzie zagrożone. Wkroczyliśmy powoli do sali. Na jej środku stało biurko i tablica. Sala była... yyyy... różowa? Tak, to był jasny odcień różu. Nie pomyliłeś się. Naprawdę była tego koloru. Ławki na szczęście nie były. Usiedliśmy w nich wszyscy i czekaliśmy na rozpoczęcie zajęć. Do sali dumnym krokiem wkroczyła profesor Dolores Umbridge.
- Dzień Dobry dzieci!
- Dzień Dobry Pani Profesor! - odpowiedzieliśmy chórem. Widziałam, jak Draco siada ze ślizgonami, czego ja naturalnie nie zrobiłam. Tak jak na eliksirach, usiadłam z moimi przyjaciółmi.
– Dzieci! Schowajcie różdżki! Nie będą Wam tu potrzebne.
- Nie będziemy uczyć się zaklęć obronnych? - zapytała Hermiona.
- Proszę podnosić rękę na moich zajęciach, panno Granger.
Słyszałam jak Draco zachichotał. Przewróciłam moimi czekoladowymi oczami.
- Ministerstwo uważa, iż umiejętności obrony nie są wam potrzebne. Będziemy korzystać z podręcznika stworzonego przez samego Ministra. Oczywiście teoria w zupełności wam wystarczy do zdania Sumów.
- Musimy umieć się bronić!- powiedział Harry.
- Ręka, panie Potter! Po co, umieć się bronić, skoro nic Wam nie grozi Skarbeńku? - powiedziała to z okropnym uśmiechem na twarzy. - Hogwart jest bezpieczny, a poza murami szkoły również nie ma zagrożenia!
- Jak to nie ma zagrożenia?! Voldemort się odrodził! Widziałem to na własne oczy! - mówił podniesionym głosem Harry.
- Panie Potter, proszę przestać. Sami-Wiecie-Kto nie żyje!
- Pani tak uważa! Cedric Diggory według pani jak zginał? Voldemort go zabił!
- Szlaban panie Potter! Cedric Diggory zginął na skutek wypadku podczas turnieju Trójmagicznego!

Biedny Harry. Umbridge kazała nam czytać jakiś rozdział w książce. Udawałam, że robie to co każe, ale tak naprawdę, myślami byłam gdzie indziej. Nadal rozmyślałam nad tym, co Draco chciał osiągnąć przez ten pocałunek. Jeśli to, że miałam myśleć tylko o nim, to chyba mu się to udało. Lekcja się skończyła, więc ruszyliśmy w stronę sali numerologii. Właściwie, to ja ruszyłam, ponieważ to nie była lekcja z gryfonami. Pożegnałam się z przyjaciółmi na korytarzu i żyłam tylko tym, że za półtorej godziny spotkamy się na błoniach, na ostatniej tego dnia lekcji. Byłam świadoma tego, że teraz Draco ma wolną drogę do mnie. Nie chciałam, jednak za bardzo się tym denerwować, więc, gdy tylko zobaczyłam zbliżającego się Blaise'a, poprosiłam go, by ze mną usiadł na tej lekcji. Zgodził się bez wahania. Wiedziałam, że tym troszkę dobije Dracona. Zajęcia numerologii, choć nudne skończyły się dla mnie bardzo szybko. Pierwsza wybiegłam z sali, myślami byłam już na błoniach z Hermioną, Ronem i Harrym. Okazało się, że Opiekę Nad Magicznymi Stworzeniami będziemy mieli z profesor Grubly-Plank. Dowiedziałam się wiele ciekawych rzeczy. Zobaczyłam pierwszy raz w swoim życiu zabawne zwierze, zwane nieśmiałkiem. On żywi się kornikami oraz jajeczkami elfów! Blee... No, ale to w końcu zwierzęta. Magiczne zwierzęta. Coś muszą jeść. Lekcja skończyła się tak samo szybko jak się zaczęła, więc poszliśmy na kolację. Siedziałam sobie znowu z gryfonami, ale Draco już nie podszedł, z czego bardzo się cieszyłam. Po smacznym jedzeniu pobiegłam do lochów. Chciałam znaleźć się w miejscu, w którym żaden chłopak nie ma prawa do mnie wejść, czyli w moim dormitorium. Pansy ciągle marudziła, że Draco mnie szuka. Słyszałam jak stoi pod wejściem do dormitoriów dziewczyn i wrzeszczy ciągle moje imię, ale nie chciałam do niego schodzić. Nie miałam ochoty go widzieć. Jeśli myśli, że przekona mnie do siebie rozkochując w sobie, to bardzo się myli! O 23.50 wyszłam z mojego ukrycia, po to, żeby udać się na astronomie. Nic ciekawego się nie wydarzyło, po za tym, że oglądaliśmy planety. Muszę już iść na śniadanie, wiec trzymaj się Pamiętniczku i czekaj cierpliwie na mój następny wpis. 
                                                                              ~*~*~

Kochani, przepraszam, za to, że dodaję ten rozdział po tak długiej przerwie. Mam nadzieję, że się podoba i liczę na dużą ilość komentarzy pod nim. Przepraszam też, za literówki i wszystkie błędy. Pozdrawiam, Camile Boleurt <3

7 komentarzy:

  1. Awww *o* Rozdział cudowny ! Strasznie podoba mi się twoje podejście do tego wszystkiego :3
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam Hayley Rue c;

    OdpowiedzUsuń
  2. Hayley Rue :) Bardzo cieszę się, że czytasz mojego bloga i dziękuję za komentarze zostawiane pod moimi rozdziałami. Bardzo mnie motywują do dalszego pisania <3 Pozdrawiam Camile

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha, nie mogę z Draca! :D typowy kochaś XD wydaję mi się, że wplątujesz w te opowiadanie część piąta Harry'ego Zakon Feniksa? Umbridge wszystko wyjaśnia, ale.... robi się bardzo ciekawie :) DUŻO OPISÓW I TAK KOCHAM! ♥ Życzę jak zwykle weny, czasu i zachęty :D
    Pozdrawiam, Paulina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak zgadza się :) to Zakon Feniksa :) Właściwie nie wiem, dlaczego tę część wybrałam :) Jakoś tak samo wyszło :D Dziękuję bardzo za komentarz oraz życzenia :) Kolejny rozdział jeszcze dzisiaj lub jutro <3 Pozdrawiam Camile

      Usuń
  4. Świetny rozdział!


    Szesnastoletnia Gryfonka. Przyjaciółka Złotej Trójcy. Czy dzięki niej szósty rok w Hogwarcie zakończy się szczęśliwie?
    http://youaremyhorcrux.blogspot.com/

    PRZEPRASZAM ZA SPAM

    OdpowiedzUsuń