3 września 07:25 Dormitorium Dziewczyn
Przepraszam,
że dopiero teraz piszę, ale wczoraj byłam tak wściekła i jednocześnie tak
zachwycona, że nie byłam w stanie niczego ci opowiedzieć. Pamiętasz? Na
wczorajszym lunchu pisałam, że wychodzę za Draco z Wielkiej Sali. Tak zrobiłam.
W sumie, nie wiedziałam, co chcę mu powiedzieć. Pragnęłam jedynie wyciągnąć go
z sali, by przestał zaczepiać moich przyjaciół i robić przedstawienia na samym
środku. Zastanawiałam się w drodze do drzwi, od czego mam zacząć moją przemowę.
Wcale nie musiałam się o to martwić, bo gdy tylko do niego wyszłam, on zaczął
mówić.
- Cami, przepraszam. Ja... nie wiedziałem,
że ci zdraj... gryfoni są dla ciebie tacy ważni. Dlaczego wolisz być z nimi, a
nie z nami? Jesteś ze Slytherinu! Musisz trzymać się blisko nas. My nie lubimy
gryfonów! Jesteśmy lepsi od tych szumowin.
- Po pierwsze Draco, dla mnie to nie są
szumowiny, ani zdrajcy, ani szlamy. Dla mnie to po kolei: Ginny, Harry, Ron,
Hermiona, Fred, George, Neville oraz wiele innych.
Widziałam jak skrzywił się, gdy wypowiadałam
imię Hermiony. Rany! Co on ma z tą czystością krwi?!
- Hermiona jest taka sama jak my! Nie wiem
o co ci chodzi. Nie przerywaj mi! - rzekłam, gdy tylko chciał coś powiedzieć. -
Nie wiem, co takiego do nich masz, ale to moi przyjaciele i proszę cię, żebyś
nie przezywał ich w mojej obecności. Nie obrażaj ich i nie czepiaj się tego, że
lubię spędzać z nimi czas.
- Ale to wieprzlejowie z Potterem na czele!
Ja nie mam zamiaru ich tolerować i udawać, że ich lubię!
- W takim razie, nie możesz tolerować i
mnie. Powtarzam, że to moi przyjaciele. Ty nim nie jesteś, bo nie zdobyłeś
mojego zaufania. Oni tak, po raz kolejny chcę zaznaczyć, że dla mnie dom nie
jest ważny.
Wtedy
on... chyba chcąc, żebym się zamknęła... pocałował mnie. Nie spodziewając się niczego,
nie zareagowałam od razu. To było najwspanialsze uczucie w moim życiu. Całował
mnie tak delikatnie, tak powoli, jakby chciał przekonać mnie do siebie. W
końcu, chociaż bardzo delikatnie odepchnęłam go od siebie.
- Nie rób tak więcej!
- Przecież Ci się podobało. - powiedział i
jednocześnie uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Ja Cię w ogóle nie znam!
Odwróciłam
się na piecie i uciekłam do Wielkiej Sali. Zawołałam gryfonów na następną
lekcję, a gdy razem wychodziliśmy z pomieszczenia, on nadal stał w tym samym
miejscu. Wyglądał na bardzo zaskoczonego. Pewnie myślał, że będę się teraz
przed nim płaszczyć i błagać o więcej. Owszem, chciałam tego, ale tak jak mu
powiedziałam, w ogóle go nie znam. Nie wiem, czy jego wygląd mnie nie zmylił.
Może pod nim kryć się warstwa kamienia i kurzu, tak jak mówi Ginny, a może
kochające serce? Kto to wie? Na pewno nie ja. Chyba na razie nie chcę odkryć
prawdy. Ruszyliśmy schodami do sali Obrony Przed Czarną Magią. Nie mogliśmy się
doczekać tych lekcji. Chciałam nauczyć się bronić przed Sam-Wiesz-Kim. Po
odkryciu przez Harry’ego tego, że Voldemort żyje, świat nie jest taki sam.
Wszystko jest takie ponure, a jemu nikt nie wierzy. Ja wiem, że to prawda. Wydaje
mi się, że ma racje. Chcę umieć się obronić, gdy moje życie będzie zagrożone.
Wkroczyliśmy powoli do sali. Na jej środku stało biurko i tablica. Sala była...
yyyy... różowa? Tak, to był jasny odcień różu. Nie pomyliłeś się. Naprawdę była
tego koloru. Ławki na szczęście nie były. Usiedliśmy w nich wszyscy i czekaliśmy
na rozpoczęcie zajęć. Do sali dumnym krokiem wkroczyła profesor Dolores Umbridge.
- Dzień Dobry dzieci!
- Dzień Dobry Pani Profesor! -
odpowiedzieliśmy chórem. Widziałam, jak Draco siada ze ślizgonami, czego ja
naturalnie nie zrobiłam. Tak jak na eliksirach, usiadłam z moimi przyjaciółmi.
– Dzieci! Schowajcie różdżki! Nie będą Wam
tu potrzebne.
- Nie będziemy uczyć się zaklęć obronnych?
- zapytała Hermiona.
- Proszę podnosić rękę na moich zajęciach,
panno Granger.
Słyszałam
jak Draco zachichotał. Przewróciłam moimi czekoladowymi oczami.
- Ministerstwo uważa, iż umiejętności
obrony nie są wam potrzebne. Będziemy korzystać z podręcznika stworzonego przez
samego Ministra. Oczywiście teoria w zupełności wam wystarczy do zdania Sumów.
- Musimy umieć się bronić!- powiedział
Harry.
- Ręka, panie Potter! Po co, umieć się
bronić, skoro nic Wam nie grozi Skarbeńku? - powiedziała to z okropnym
uśmiechem na twarzy. - Hogwart jest bezpieczny, a poza murami szkoły również
nie ma zagrożenia!
- Jak to nie ma zagrożenia?! Voldemort się
odrodził! Widziałem to na własne oczy! - mówił podniesionym głosem Harry.
- Panie Potter, proszę przestać.
Sami-Wiecie-Kto nie żyje!
- Pani tak uważa! Cedric Diggory według
pani jak zginał? Voldemort go zabił!
- Szlaban panie Potter! Cedric Diggory
zginął na skutek wypadku podczas turnieju Trójmagicznego!
Biedny
Harry. Umbridge kazała nam czytać jakiś rozdział w książce. Udawałam, że robie
to co każe, ale tak naprawdę, myślami byłam gdzie indziej. Nadal rozmyślałam
nad tym, co Draco chciał osiągnąć przez ten pocałunek. Jeśli to, że miałam myśleć
tylko o nim, to chyba mu się to udało. Lekcja się skończyła, więc ruszyliśmy w
stronę sali numerologii. Właściwie, to ja ruszyłam, ponieważ to nie była lekcja
z gryfonami. Pożegnałam się z przyjaciółmi na korytarzu i żyłam tylko tym, że za
półtorej godziny spotkamy się na błoniach, na ostatniej tego dnia lekcji. Byłam
świadoma tego, że teraz Draco ma wolną drogę do mnie. Nie chciałam, jednak za
bardzo się tym denerwować, więc, gdy tylko zobaczyłam zbliżającego się
Blaise'a, poprosiłam go, by ze mną usiadł na tej lekcji. Zgodził się bez wahania.
Wiedziałam, że tym troszkę dobije Dracona. Zajęcia numerologii, choć nudne skończyły
się dla mnie bardzo szybko. Pierwsza wybiegłam z sali, myślami byłam już na
błoniach z Hermioną, Ronem i Harrym. Okazało się, że Opiekę Nad Magicznymi
Stworzeniami będziemy mieli z profesor Grubly-Plank. Dowiedziałam się wiele
ciekawych rzeczy. Zobaczyłam pierwszy raz w swoim życiu zabawne zwierze, zwane
nieśmiałkiem. On żywi się kornikami oraz jajeczkami elfów! Blee... No, ale to w
końcu zwierzęta. Magiczne zwierzęta. Coś muszą jeść. Lekcja skończyła się tak
samo szybko jak się zaczęła, więc poszliśmy na kolację. Siedziałam sobie znowu
z gryfonami, ale Draco już nie podszedł, z czego bardzo się cieszyłam. Po
smacznym jedzeniu pobiegłam do lochów. Chciałam znaleźć się w miejscu, w którym
żaden chłopak nie ma prawa do mnie wejść, czyli w moim dormitorium. Pansy ciągle
marudziła, że Draco mnie szuka. Słyszałam jak stoi pod wejściem do dormitoriów
dziewczyn i wrzeszczy ciągle moje imię, ale nie chciałam do niego schodzić. Nie
miałam ochoty go widzieć. Jeśli myśli, że przekona mnie do siebie rozkochując w
sobie, to bardzo się myli! O 23.50 wyszłam z mojego ukrycia, po to, żeby udać
się na astronomie. Nic ciekawego się nie wydarzyło, po za tym, że oglądaliśmy
planety. Muszę już iść na śniadanie, wiec trzymaj się Pamiętniczku i czekaj
cierpliwie na mój następny wpis.
~*~*~
Kochani, przepraszam, za to, że dodaję ten rozdział po tak
długiej przerwie. Mam nadzieję, że się podoba i liczę na dużą ilość komentarzy
pod nim. Przepraszam też, za literówki i wszystkie błędy. Pozdrawiam, Camile
Boleurt <3
Awww *o* Rozdział cudowny ! Strasznie podoba mi się twoje podejście do tego wszystkiego :3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam Hayley Rue c;
Hayley Rue :) Bardzo cieszę się, że czytasz mojego bloga i dziękuję za komentarze zostawiane pod moimi rozdziałami. Bardzo mnie motywują do dalszego pisania <3 Pozdrawiam Camile
OdpowiedzUsuńHaha, nie mogę z Draca! :D typowy kochaś XD wydaję mi się, że wplątujesz w te opowiadanie część piąta Harry'ego Zakon Feniksa? Umbridge wszystko wyjaśnia, ale.... robi się bardzo ciekawie :) DUŻO OPISÓW I TAK KOCHAM! ♥ Życzę jak zwykle weny, czasu i zachęty :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Paulina.
Tak zgadza się :) to Zakon Feniksa :) Właściwie nie wiem, dlaczego tę część wybrałam :) Jakoś tak samo wyszło :D Dziękuję bardzo za komentarz oraz życzenia :) Kolejny rozdział jeszcze dzisiaj lub jutro <3 Pozdrawiam Camile
UsuńOby dzisiaj :D
UsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńSzesnastoletnia Gryfonka. Przyjaciółka Złotej Trójcy. Czy dzięki niej szósty rok w Hogwarcie zakończy się szczęśliwie?
http://youaremyhorcrux.blogspot.com/
PRZEPRASZAM ZA SPAM
Cudny rozdział :)
OdpowiedzUsuń