3 września 12.10 Wielka Sala
Dzisiaj
naszą pierwszą lekcją była Historia Magii. Niestety, nie były to zajęcia
łączone z gryfonami, co oznaczało dla mnie przebywanie z wrednymi ślizgonami
przez półtorej godziny. Na szczęście, po raz kolejny dosiadł się do mnie
Zabini, więc nie musiałam martwić się o to, że może do mnie przyjść Draco. Zapytałam,
Blaise'a dlaczego nie jest z Malfoy'em. Pansy mówiła, że byli nierozłączni na
czwartym roku.
- Wiesz, obraził się.
- Dlaczego? - zapytałam.
- Nie wiem.
- Jak to nie wiesz?
- Po prostu mnie unika, a nie wyjaśnił mi
dlaczego.
- Dziwne.
- Tak, cały Draco. Jak coś nie jest tak,
jak sobie wymyśli, to się obraża. Przyzwyczaj się do tego.
O
więcej nie pytałam. Chyba nie chciałam za bardzo wiedzieć jaki jest Malfoy.
Chciałam zacząć słuchać profesora Binnsa, ducha uczącego nas tego przedmiotu,
ale jakoś nie mogłam się skupić. Może to przez Draco. Cały czas myślałam nad
tym, czego on ode mnie chce. Zastanawiałam się, czy powinnam z nim porozmawiać,
czy może dalej go unikać? Nie mogłam zapomnieć tego pocałunku, był tak cudowny,
że chciałam więcej i więcej. Chociaż mój mózg podpowiadał mi na tej lekcji, że
jestem głupia i muszę zająć się bitwą olbrzymów. Właśnie o tym opowiadał nam
profesor. Szkoda tylko, że w nudniejszy sposób, to chyba się nie dało. Spojrzałam
na Dracona, spał na ławce. Wyglądał tak grzecznie i słodko. Skarciłam się w
myślach, za to, że o nim myślę. Chciałam się czymś zająć w czasie tej lekcji,
żebym nie musiała słuchać ducha i jednocześnie spoglądać na Malfoy’a. Stwierdziłam,
że muszę napisać wreszcie list do matki, dlatego więcej z Historii Magii nie
pamiętam. Zajęłam się pisaniem. Oto co jej napisałam.
Hogwart, 03.09
Kochana mamo! Piszę do Ciebie
ten krótki list, bo się za Tobą stęskniłam. Szkoła jest fantastyczna. Nie wiem,
czy już Cię ktoś poinformował, ale jeśli nie, to piszę Ci ja. Jestem w
Slytherinie. Dziwię się i zastanawiam jednocześnie, dlaczego to tutaj trafiłam.
Mam wielu przyjaciół. Pamiętasz Ginny? Dziewczynę na dworu King Cross?
Zaprzyjaźniłyśmy się. Często rozmawiam też z Harrym Potterem, Hermioną Granger
oraz rodzeństwem Ginny. To Gryfoni, ale są fantastyczni. Ze Ślizgonów
najbardziej lubię Blaise’a Zabiniego, jest jeszcze Draco Malfoy, ale co do
niego, to mam mieszane uczucia. Jest okropny. Drażni się z moimi przyjaciółmi i
nigdy nie jestem pewna, czy w danym momencie mówi prawdę, czy może okłamuje
mnie, by mieć jakieś korzyści. Nie lubię pokoju wspólnego ślizgonów. Jest taki
surowy, w ogóle tam nie pasuję. Wygląda zupełnie inaczej, niż go sobie
wyobrażałam. Ciemne, surowe, nieprzyjemne pomieszczenie, wypełnione po brzegi
ludźmi, mającymi głupie poglądy na temat czystości krwi. Nienawidzę ich! Są
naprawdę okropni. Żałuje, że nie jestem w Domu Lwa. Wiesz, że węże to
zwierzęta, których strasznie się boję, a tutaj są w każdym miejscu! Nawet w
moim dormitorium, wyryty jest w ścianie wąż. Ah.. Mamo, zapomniałam. Właściwie
to dlatego do Ciebie piszę. Okłamywałaś mnie mówiąc, że Rick był moim ojcem?
Tiara przydziału mówiła, że jestem zdolna po ojcu, więc nie mógł być mugolem.
Zastanawiam się, czego jeszcze mi nie mówisz. Przykro mi, że nie jesteś
szczera. Mam nadzieję, że szybko mi odpiszesz i rozwiejesz moje wątpliwości.
Oh.. Muszę kończyć to pisanie. Profesor Binns zadaje nam zadanie domowe. Pa
mamo!
Twoja Cami!
Wszystkie
rzeczy, które napisałam w liście to sama prawda. Nie pisałam Ci Pamiętniczku o
wnętrzu mojego dormitorium, ale uważam, że nie jest Ci to aż tak potrzebne. W
istocie, Binns zadał nam zadanie. Na następną lekcję mamy opisać tę bitwę
olbrzymów, o której nam opowiadał. Za bardzo nie wiem, o czym mówił, ale myślę,
że Hermiona będzie wiedzieć. Gdy ja miałam Historie Magii, gryfoni byli na
zaklęciach. Później było na odwrót. Ja miałam zaklęcia z profesorem Flitwickiem.
Uczyliśmy się zaklęcia Silencio. Całkiem fajna sprawa. Moja żaba już za
pierwszym razem przestała wydawać z siebie dźwięki.
- Brawo! Panno Boleurt, zarobiła pani 10
punktów dla Ślizgonów! – zawołał profesor, gdy mi się to udało. Draco prychnął
w swoim kącie, a Blaise pogratulował mi umiejętności.
- Skąd to potrafisz, Cami? – zapytał.
- Nie wiem, może mam to po ojcu. –
stwierdziłam krótko. Ślizgoni wiedzieli, o tym, że nie mam pojęcia, kto tak
naprawdę jest moim ojcem. Po krótkiej wymianie zdań wypróbowałam zaklęcie na
wronie. Znów mi się udało, więc nie posiadałam się ze szczęścia. Teraz siedzę w
Wielkiej Sali na lunchu i rozmawiam z Hermioną na temat tego opisu bitwy.
Dzisiaj w czasie wolnym pójdziemy do biblioteki napisać to zadanie domowe.
Oczywiście Harry z Ronem nie idą. Od razu poprosili Hermi, by napisała to za
nich.
- Tak trzymaj Hermi! – zawołałam, gdy im
odmówiła. Oooo, musimy zbierać się na transmutacje.
~*~*~
Kochani, przepraszam, za to, że rozdział taki krótki. Moja
wena niestety, nie chce ze mną współpracować, a mózg zawsze znajdzie rzeczy,
które wydają się lepsze i ważniejsze od pisania. Strasznie to denerwujące, bo
siadam, zaczynam pisać i nagle stwerdzam, że nie. Nie dam rady, bo nagle
pomysły wyparowały. Chociaż 3 minuty wcześniej były. Może tylko ja tak mam,
może inni też mają takie problemy, ale obiecuję, ze następny rozdział będzie
dłuższy. <3 Przepraszam i liczę na komentarze :) Pozdrawiam Cami
Genialnie piszesz <3 Uwielbiam czytać Twojego bloga :* Mam pytanie, mam napisać tutaj czy jakoś na priv? :3
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Możesz na priv. ;)
UsuńŚwietny!!! :3
UsuńE tam :) Wena wszystkim płata figle, ale jednak napisałas <3 Rozdział jak zwykle cudowny ! Tak na marginesie twoja playlista jest bardzo ciekawa. Świetnie współgra z wszystkimi opowiadaniami. Wszystko jest przemyślane z Twojej strony :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :D Mam nadzieje ze bedzie juz na niedługo.
~ Hayley
Uuuuuum <3
OdpowiedzUsuńCudowne <3
Ugh... Chciałabym mieć taki talent *-*
~Puchonka ;>
Mimo wszystko cudownie piszesz :3
OdpowiedzUsuńNaprawdę *.*
Zapraszam na ten blog: http://pamietnikmargarett.blogspot.com/
Również jest genialny, odwiedź :*