5 września 9:29, czwartek, Skrzydło szpitalne
Pamiętniczku!
Tak, leże w skrzydle szpitalnym. Pewnie chcesz wiedzieć co mi się stało? Oh… Po
prostu zemdlałam na zaklęciach. Draco przyniósł mnie tutaj na polecenie
Flitwicka. Nie jest to takie ważne, ale przynajmniej nie siedzę na zaklęciach.
Wiesz, że i tak za pierwszym razem udaje mi się z zaklęciami? Może opowiem ci
co działo się wczoraj po lunchu? Poszliśmy wszyscy (ślizgoni) na Starożytne
Runy. Nie mam ci co opowiedzieć o tej lekcji, bo była taka nudna, że nic z tego
nie wiem. Na Historii Magii oddałam jako jedyna zadanie domowe. Serio! Nikt nie
zrobił tego czegoś. Mają mnie teraz za kujona… Świetnie! Jeszcze tego mi
brakowało! No i profesor Binns dalej nudził o tych bitwach olbrzymów, chociaż
już chyba nie było trzeba nic o tym powiedzieć, ale stwierdził, ze materiał
musi być powtórzony, ponieważ nikt nie zrobił tego głupiego zadania. Ja
dostałam wybitny, a reszta trolle. Nie było to żadna niespodzianką. Kazał
zrobić to samo zadanie na następną lekcję. Oczywiście ja jestem z niego
zwolniona, bo już je zrobiłam. Po lekcji pobiegłam szybko do sowiarni. W końcu
musiałam wysłać list do mojej mamy. Dziwie się, że do tej pory nie dała znaku
życia. Myślałam, że to ona napisze pierwsza. Tymczasem to ja muszę przypominać
jej o swoim istnieniu. Wróciłam dość szybko z sowiarni. Pobiegłam w stronę
Wielkiej Sali na kolację. Usiadłam z gryfonami. Pytali mnie dlaczego na lunchu
siedziałam przy stole ślizgonów, więc opowiedziałam im ze szczegółami moją
rozmowę z Draco. Niestety, gdy skończyłam mówić, on pojawił się za moimi
plecami, choć ja tego nie zauważyłam.
- Cami, nie obracaj się. – powiedział
Harry. Obróciłam się.
- Draco, co tutaj robisz?
- Skoro ty nie przychodzisz do mnie, to
postanowiłem, że to ja przyjdę do ciebie. Znowu.
- Myślałam, że mamy dość swojego
towarzystwa.
- Cami, ja nigdy nie będę miał Ciebie
dosyć.
- Fuuu… Chyba się porzygam… - powiedział
Ron.
- Weasley, ciebie nikt tu nie pytał o
zdanie. – prychnął król ślizgonów. Natychmiast tego pożałował, bo ładnie
oberwał z mojego łokcia.
– Cami, co ty…
- Bronie przyjaciół, a jeśli dobrze
pamiętam, coś mi obiecałeś.
- Tak, przepraszam, już nie będę. Pamiętaj,
że robię to tylko ze względu na ciebie.
Zaczęliśmy
jeść kolację. Gryfoni już przyzwyczaili się chyba do obecności Dracona i dosyć
często wybuchali śmiechem, gdy ten powiedział do mnie coś zabawnego. Malfoy nie
reagował na Rona i Harry’ego, a do Hermiony zwracał się z szacunkiem. Bardzo
mnie to zdziwiło. Przecież tyle razy słyszałam „Slytherin oraz Gryffindor!
Nigdy razem!”, a jest zupełnie inaczej. Myślę nawet, że to moja zasługa. Mama
chyba będzie ze mnie dumna jak jej o tym wszystkim opowiem.
- Wiecie co? Idę do dormitorium na małą
drzemkę. Dzisiaj w nocy pewnie mało sobie pośpię i to będzie jego wina! –
wskazałam palcem Dracona.
- Moja tak? To ty miotałaś we mnie
zaklęciami jak szalona! I przypominam, że ja też nie będę spał.
- A ja będę. Właśnie teraz. Trzymajcie się.
– powiedziałam gryfonom i ruszyłam w stronę wyjścia z pomieszczenia.
- Cami! Idę z Tobą! – zawołał Draco.
- Spać? – zapytałam zdziwiona.
- Oszalałaś?! Do pokoju wspólnego! Przecież
to ten sam kierunek Ja też chcę się zdrzemnąć.
- W porządku, chodźmy. –powiedziałam i
ruszyliśmy do lochów. W pokoju wspólnym rozstaliśmy się i poszliśmy do swoich
pokoi. Od razu wskoczyłam do łóżka. W fotelu, w rogu naszego pokoju siedziała
Pansy.
- Ty chyba żartujesz? Będziesz spać? -
uśmiechnęła się z ironią w oczach.
- Tak, jak widać. Mam szlaban, co równa się
całej nieprzespanej nocy. Na dodatek przez cały tydzień. - na samą myśl
ziewnęłam. Przykryłam głowę poduszką i próbowałam zasnąć, chociaż o tej porze
nigdy nie potrafiłam tego tak po prostu zrobić. Po kilkunastu minutach udało mi
się. Niestety, Pansy obudziła mnie za szybko.
- Wstawaj! 20.50! Za dziesięć minut masz
być przed gabinetem Snape'a! No rusz się wreszcie, Cami! - wstałam. Myślałam,
że spałam jedynie 10 minut, a tak naprawdę sen trwał nieco ponad godzinę. W
sumie, to i tak dobrze. Jak najszybciej potrafiłam założyłam szaty i pobiegłam
przed gabinet nietoperza. Draco jeszcze nie było.
- Panno Boleurt, gdzie Dracon?
- Nie mam pojęcia profesorze. -
odpowiedziałam szczerze.
- Trudno. Ja idę do łóżka. Przekażesz mu co
ci powiem. Po pierwsze, minus 10 punktów dla Slytherinu za jego spóźnienie. Po
drugie, patrolujecie do 5 rano, ani minuty krócej. Sprawdzacie, czy ktoś nie
chodzi po korytarzach! Uczniowie mają być w łóżkach. Do wszystkich ślizgonów z
waszego roku już została wysłana informacja o odwołanej dziś lekcji astronomii.
Niestety, pani profesor rozchorowała się. Możecie zatem spokojnie patrolować.
O! Pan Malfoy! Jednak pan przyszedł? Myślałem, że zrezygnował pan z
patrolowania. Panna Boleurt wszystko ci przekaże. - powiedział i odszedł
zamaszystym krokiem w głąb swojego gabinetu.
- No pięknie. Draco, siedzimy na korytarzach
do 5 rano. - powtórzyłam wszystkie słowa nietoperza. Po minie blondyna
widziałam, ze szczęśliwy to on nie był.
- Wytrzymamy. Chociaż ty źle wyglądasz.
Spałaś coś?
- Tak, spałam. Zdecydowanie za krótko.
- No tak... Serio odjął punkty za moje spóźnienie?
- Naprawdę!
- Przecież spóźniłem się tylko dwie minuty!
- Widać spieszył się do łóżka.
Draco
wzruszył ramionami. Chodziliśmy po korytarzach w milczeniu. Przystanęłam przy
oknie na 2 piętrze. Spojrzałam na krajobraz, był zachwycający. Błonia w panujących
ciemnościach. Tak, to zdecydowanie najcudowniejszy widok w moim życiu. Pewnie
nie chciałabym znaleźć się tam na trawie, sama. Jednak patrzeć na to swoimi
oczami, jako obserwator, to było to.
- Malfoy…
- Tak, Boleurt?
- Obiecaj mi coś.
- Co?
- Codziennie podczas patrolu będziemy tu
przychodzić. Dobrze?
- W porządku. Widzę, że podobają ci się
błonia.
- Tak, cały zamek jest cudowny. We Francji
nie ma takich widoków.
- Wierzę, tutaj jest naprawdę pięknie.
- Niczym w bajce. - nie zauważyłam tego, że
mnie obserwuje. - Co się tak patrzysz?
- A nie mogę? - odwrócił wzrok.
- Przestań, jasne, że możesz. Patrz ile
chcesz. - wpatrując się dalej w widok za oknem usiadłam na schodach obok.
- Możemy tu troszkę posiedzieć?
- Chyba tak, jakby coś się działo, to będziemy
słyszeć. - usiadł obok mnie. Oparłam głowę na jego ramieniu i niemal mogłam
poczuć jak się uśmiecha. Siedzieliśmy tak w milczeniu bardzo długo. Na dworze
zaczęło się już rozjaśniać. Kiedy spojrzałam na zegarek zauważyłam, że już po
czwartej.
- Jeszcze tylko godzina. Ja już padam.
Prawie zasnęłam.
- Zauważyłem, może pójdziesz już do
dormitorium?
- Ale Snape powiedział...
- Ja zostanę do 5. Idź już spać Cami.
Zaprowadzę cię do pokoju wspólnego.
- W porządku. Dziękuję Draco.
Nie
zaprowadził mnie. Ledwo widziałam gdzie idę, więc wziął mnie na ręce.
- Przepraszam, ale do dormitorium cię nie
wniosę. - powiedział, gdy dotarliśmy pod schody.
- Dlaczego? - zapytałam zaspanym głosem.
- Bo chłopacy nie mają wstępu do
dormitorium dziewczyn.
- No tak.
Przypomniało
mi się, jak mama mi o tym opowiadała. Schody zamieniały się w zjeżdżalnię, gdy
chłopak próbował po nich wejść.
- To zanieś mnie do siebie. - dopiero po
chwili dotarł do nas sens moich słów.
- Cami, tam jest Blaise! Nie mogę cię tam
tak po prostu zostawić w moim łóżku!
- Dobra, już idę. Możesz mnie postawić,
proszę. - lekko się zatoczyłam, gdy wypełnił moją prośbę. Pokiwałam mu na
pożegnanie.
- Piłaś coś?
- Nie, dobranoc Draconie.
- Dobranoc, Camile. - odpowiedział i
zniknął za drzwiami prowadzącymi na korytarz. Tak, musiał troszkę jeszcze
pospacerować. Dobrze, że dał mi te kilkadziesiąt minut snu dłużej. Pansy obudziła
mnie o 7, słowami nie zbyt przyjemnymi. To znaczy, że muszę już wstawać. To
zdanie jest okropne po praktycznie nie przespanej nocy. Uwierz mi, nie chciał
byś takiej pobudki. Zjadłam śniadanie, poszłam na zaklęcia. No i już wiesz, że
zemdlałam. Myślę, że to ze zmęczenia. Pani Pomfrey dała mi jakiś eliksir. Mówi,
że muszę odpocząć, więc idę teraz trochę pospać.
~*~*~
No to jest kolejny rozdział :) Zachęcam do komentowania, bo to dodaje mi motywacji do szybkiego pisania <3 Po prawej stronie pod archiwum macie informacje kiedy powinna się pojawić nowa notka :* Pozdrawiam, Wasza Camile
Awww kolejny cudny rozdział napisany przez Ciebie :3 Jeszcze tylko czekolada i jestem w niebie xd
OdpowiedzUsuńCieszę się ze dodałaś cszybko ten rozdział ^^ kobieto oddaj talent proszę ;*
Czekam na next'a i mam nadzieje ze pojawi się szybciutko :**
Kochana Hayley <3 Odnosząc się do Twojego pierwszego zdania <3 to cieszę się, ze się podoba :D Co do drugiego :P Niestety czekolady nie mogę Ci wysłać, ale obiecuję, że w następnym rozdziale Camile będzie jadła czekolade <3 Możesz pomyśleć, że się z Tobą dzieli :P Talentu Ci nie oddam, bo narazie go w sobie nie dostrzegam <3 A next pojawi się w środe <3 lub jutro wieczorem <3 Pozdrawiam <3
UsuńBoże, aż boję się komentować! To takie wspaniałe, że ja wymiękam! Po prostu cud! Trzy zdania wykrzyknikowe pod rząd u mnie- to coś znaczy! Mało fanfikcji, które czytam przepuszcza mnie przez bramę do swojego świata. Twoje opowiadanie daje mi możliwość zajrzenia w nieznane za co dziękuję. Będę czekać na kolejny rozdział. No i ta muzyka... ach! Fajnie się czyta z tą muzyką. Wyobraźnia jeszcze bardziej mnie ponosi. Dziękuję za wszystko, za całego bloga i za Ciebie! Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńGinny.Luna z ginnyluna-fanfiction.blogspot.com
<3 Dziękuję Ci bardzo za komentarz :) Sprawiłaś, że dzisiaj na mojej twarzy pojawił sie szeroki uśmiech :* Siadam do komputera i po tym Twoim komentarzu czuje, że to naprawdę ma sens :) Gdy czyta sie takie rzeczy o swojej twórczości to aż chce się pisać dalej <# Dziękuje :* Pozdrawiam Cami :)
UsuńOn ją niósł na rękach? XD ahh te romanse. Rozdział super i nie będę tu chyba się rozpisywała, bo nie ma po co ;) wiem, że komentarze dają motywację, dlatego staram się komentować wszystko :* powodzenia i życzę ci weny, czasu, cierpliwości :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Paulina.
Hej <3 Dziękuję za komentarz :) Tak masz racje :) Dodaje mi to motywacji i weny, bo wiem, że ktoś to czyta <3 Dziękuję za życzenia :) Tobie życzę tego samego w pisaniu Twojego bloga :) Pozdrawiam :D
UsuńWspaniały rozdział!
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo za komentarz :* Cieszę się z tego, że się podoba <3 Pozdrawiam Cami
Usuńszczerze, tracisz czytelników przez tą całą jak ty to nazwałaś "aferę z kopiowaniem"
OdpowiedzUsuńnie będę już czytała twojego bloga, tamta dziewczyna traci przez ciebie czytelników, bo nie znasz pojęcia kopiowania. faktycznie pisze w 1 osobie, czy to przestępstwo? pisze zupełnie o czymś innym -.-
Witaj ;) cieszę się, że ktoś odezwał się w tej sprawie ;) ja prawdziwych czytelników nie strace :) ty czytać nie musisz ;)
UsuńJakbyś nie zauważył lub zauważyła (piszesz z anonima więc nie znam twojej płci) mam w nosie te sprawę. Przestałam się tym martwić, bo szkoda moich nerwów. Tak po prostu :) niech sobie pisze co chce i robi co chce ;) a ty skoro nie czytasz to łaskawie nie zostawiaj tutaj komentarzy. Pozdrawiam Camile ;)
Dopiero komentuje bo nie miałam czasu ;P Super rozdział . Całkiem fajnie się czyta
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Jane