~*~*~
4 września 12:15, środa, Wielka Sala
Kochany
Pamiętniczku! Wiesz, wydaje mi się, że jest to już dość wytarty zwrot, dlatego
nie będę tak do ciebie pisać. Stać mnie przecież na oryginalność. Co powiesz
na… Kochany znawco moich sekretów? Tak, od teraz właśnie tak będę Cię nazywać.
Tym razem nie siedzę z gryfonami. Usiadłam przy stole ślizgonów, żeby nie
zmuszać przyjaciół do niekomfortowych sytuacji. Wiem, że nienawidzą Dracona i
jego obecność przy ich stole, wytrąca z równowagi wszystkich tam obecnych.
Dlatego wróciłam na swoje miejsce pomiędzy Pansy i Draco. Stało się tak
dlatego, że król ślizgonów w pewnym sensie zmusił mnie do tego. Mimo wszystko,
chyba coraz lepiej czuję się w ich towarzystwie, chociaż znajomi z domu lwa są
bardziej przyjaźnie do wszystkiego nastawieni. Wąż… bleee… nienawidzę tych
zwierząt, mówiłam Ci to już? NIENAWIDZĘ, a muszę być w domu tego zwierzęcia.
Straszne… Wszędzie podobizny tych oślizgłych stworów. Zauważyłam, że gryfoni i
ślizgoni mają inne naczynia na stołach. My jemy ze srebra, a oni ze złota.
Ciekawe, kto wpadł na to, żeby nawet przy stole dzielić nas na domy. Nie wiem
dlaczego nie można zrobić wspólnych stołów. Więc Kochany Pamię.. znawco moich
sekretów, przypomniało mi się, że wcale nie wysłałam tego listu do mamy.
Zapomniałam zanieść go do sowiarni, więc dzisiaj po lekcjach pójdę, i zrobię to
co zamierzałam zrobić już wczoraj. Profesor Grubbly-Plank nudziła dzisiaj na
zajęciach. Pokazywała nam niuchacza, który znajduje złoto i wszystko co się
świeci w ziemi i innych miejscach. Wystarczy go gdzieś podrzucić i proszę
bardzo. Czyjeś rzeczy znikają. Harry wtrącił, że już przerabiali te stworzenia
razem z Hagridem, ale Gubbly- Plank nawet na niego nie spojrzała. Dziwne, Draco
stał cały czas przy mnie, mimo tego, że ja byłam w dalszym ciągu obok Hermiony.
Ron patrzył na niego wybałuszonymi oczami. Chyba nie przywykł do towarzystwa
blondyna. Coś mi się wydaje, że nigdy nie przywyknie. W końcu to ślizgon.
Chociaż do mnie się przyzwyczaili. Opieka nad magicznymi stworzeniami skończyła
się dość szybko, przynajmniej tak to odczułam, bo nie zdążyłam chyba nawet
mrugnąć, a było już po wszystkim. Może to dlatego, że podziwiałam krajobraz?
Błonia Hogwartu są naprawdę piękne, wiesz? Zieleń, zakazany las w tle. Wszystko
tak cudownie ze sobą współgra, że nie można nie zachwycać się tym widokiem.
Gdybyś mógł zobaczyć jak tutaj jest, to z pewnością zgodziłbyś się ze mną,
znawco moich sekretów. W drodze do szklarni Draco ciągle szedł za mną więc
powiedziałam reszcie, żeby szli dalej, a sama odwróciłam się do króla
ślizgonów. Odczekałam chwilkę, aż się oddalą i dalej przyglądałam się drzewom
zakazanego lasu.
- Draco, czego ty chcesz? Ciągle za mną
łazisz. – powiedziałam, w momencie, który uważałam za odpowiedni.
- Cami, ja nie mogę być daleko od ciebie.
- Siedzę tylko stół dalej, a ty uważasz, że
jestem daleko?
- Tak, zadajesz się z tymi mieszańcami i
mnie to…
- Nie mów tak o moich znajomych! – wydarłam
się.
- Dobrze, przepraszam. Nie będę tak na nich
mówić. Denerwuje mnie to, że nie jesteś ze mną. – spojrzał na mnie, tymi swoimi
pięknymi, stalowoszarymi oczami. Chciałam na niego nawrzeszczeć, powiedzieć, że
nie jestem jego własnością i nie muszę być ciągle przy nim. Jednak, zatopiłam
się w jego wzroku, chciałam być tylko z nim, ale z tego stanu wybudził mnie
krzyk Hermiony. Spojrzałam w jej stronę, a ona leżała na ziemi z połamaną ręką.
Draco śmiał się na głos. Nie zauważyłam tego, że rzucił zaklęcie w moja
koleżankę, gdy ja spoglądałam w jego oczy. Wredny idiota. Bez zastanowienia
chwyciłam moja różdżkę i rzuciłam zaklęcie, które jako pierwsze przyszło mi na
myśl.
- Expelliarmus! – króla ślizgonów odrzuciło
do tyłu. Leżał na plecach.
– Jak śmiesz rzucać zaklęciami w moich
znajomych?!
Byłam już strasznie wściekła.
– Levicorpus! Obskuro! – miotałam w niego
zaklęciami, a on zawisnął do góry nogami i na jego pięknych oczach pojawiła się
zasłaniająca je opaska. – I co teraz Malfoy? Dalej chcesz podręczyć moich
przyjaciół?!
- Panno Boleurt! Co pani wyprawia! Odejmuję
20 punktów ślizgonom! Liberacorpus! Finite Incantatem! – zawołała McGonagall
kierując różdżkę w stronę Dracona. Moje zaklęcia przestały działać. Kurczę,
teraz blondyn mnie widzi, a ja widzę jego wściekłą minę. Dobrze, że nie próbuje
się zrewanżować, bo mogło by być ciężko z punktami naszego domu.
- Pani profesor, ona tylko mnie broniła! –
zawołała Hermiona.
- Panno Granger, dlaczego leży pani na
ziemi? – zawołała przerażona profesor i pobiegła do niej.
- Draco Malfoy złamał mi rękę. –
powiedziała szybko Miona.
- Panie Potter, zaprowadź przyjaciółkę do
skrzydła szpitalnego i zabierz ze sobą Weasleya. Wy – wskazała na mnie i
Dracona. – pójdziecie ze mną. Minus 10 punktów dla Slytherinu za pańskie zachowanie
panie Malfoy. Pamono na dzisiejszym zielarstwie nie spodziewaj się tej piątki
uczniów. – powiedziała do pani profesor Sprout. – Czy mogłabyś jeszcze szybko
zawołać Severusa? Niech pojawi się w moim gabinecie. – szliśmy za nią w
milczeniu. Widziałam w oczach Dracona, że wcale nie żałuje, ale coś mówiło mi,
że często używał tej miny, żeby zasłonić swoje uczucia. Dotarliśmy szybko do
gabinetu McGonagall, a zaraz po nas pojawił się nietoperz.
- Profesor Sprout opowiedziała mi co
zrobiła wasza dwójka. – zaczął. – Minervo chyba zgodzisz się ze mną, jeśli
powiem, że tej parze należy się szlaban? – spojrzał wyczekująco na panią
profesor.
- Tak, oczywiście Severusie. Co
proponujesz? – zapytała widocznie zmęczona tą sytuacją.
- Niech przez następny tydzień patrolują za
nas korytarze Hogwartu. Od dzisiaj! O 21 pojawicie się przed moim gabinetem.
Będziecie pilnować, żeby wszyscy uczniowie byli w łóżkach. Zrozumiano?
- Profesorze, ale dzisiaj astronomia! Mój
ojciec dowie się o tym, że nie mogę się wyspać przez głupią Boleurt!
- Coś ty powiedział?! Nie jestem głupia,
tępaku! – zawołałam.
- Severusie, jesteś pewien, że podczas tego
patrolu, nie pozabijają się wzajemnie? – zapytała profesor ucząca nas
transmutacji.
- Minervo, jestem pewien, że tego nie
zrobią. Teraz już sobie stąd idźcie, chyba, że chcecie jeszcze szlaban u mnie
dziś wieczorem! – zwrócił się do nas, a my szybko wyszliśmy z gabinetu.
- Widzisz co narobiłaś?
- To ty zacząłeś!
- Ja? To ty powiesiłaś mnie do góry nogami!
- Ty złamałeś rękę Hermionie!
- To tylko nic nie znacząca szlama!
- Ja ci dam szlamę, ty idioto! – już
wyciągnęłam różdżkę, gdy mnie zatrzymał.
- Chcesz kolejny szlaban? Już i tak musimy
patrolować te głupie korytarze!
- Tak, masz racje. Nigdy więcej nie rób tak
Hermionie! Ani żadnemu z moich przyjaciół!
- Serio?
- Bo oberwiesz zaklęciem niewybaczalnym!
- Uuu boję się! Nareszcie mówisz jak
prawdziwa ślizgonka.
- Draco! Ja mówię poważnie!
- Pani Boleurt, ja również. Umieram ze
strachu. – wiedziałam, że się ze mną droczy, a ja już prawie zapomniałam o tym,
że skrzywdził Hermionę.
- Obiecaj mi, że nigdy więcej nie postąpisz
w taki sposób! – powiedziałam i dałam mu kuksańca w bok.
- Panno Boleurt, obiecuję, ze już nie
zaczepię pani znajomych.
- I trzymaj się od nich z daleka!
- Dobrze, ale tylko jeśli usiądziesz ze mną
na lunchu, przy stole ślizgonów!
- W porządku.
I
tak właśnie wylądowałam przy tym stole. Znowu. Czuję się bardzo dziwnie. Harry,
Ron i Hermiona siedzą już na swoich miejscach, więc pani Pomfrey chyba uleczyła
jej rękę. Nawet pomachała mi, a w jej oczach widziałam, że dziękowała, za
obronę. Troszkę zdziwionym wzrokiem spojrzała na siedzącego obok mnie Dracona,
ale ja wzruszyłam tylko ramionami. Później jej to wyjaśnię. Trochę boję się
tego patrolu z blondynem. Przecież my ciągle będziemy się kłócić! Nie wiem o
czym myślał Snape, gdy dawał nam ten szlaban. Niestety, narozrabialiśmy więc
teraz musimy cierpieć. Napiszę do ciebie, gdy tylko będę miała trochę wolnego
czasu. Teraz pozwól, ze coś zjem. Ten kurczak kusi mnie swoim zapachem. Do
potem Pamiętniczku. (Niech stracę, tamto określenie wydaje mi się za długie).
~*~*~
Z tymi zaklęciami to się posunęli XD tylko nie wierzę, że tak małą ilość punktów im odjęli, hahah XD piszesz tak szybko, że aż moje serce się raduje <3 oby Ci weny nie brakowało i byś już się tak nie martwiła :) czas to też najważniejszy moment w opowiadaniu, a WAKACJE są! :D do następnego rozdziału i oby Camile się w coś nie wpakowała! :D xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Paulina.
Hahaha Draco taki niegrzeczny. Nie ładnie tak rzucać zaklęcia na innych...
OdpowiedzUsuńCami bardzo dobrze według mnie zrobiła broniąc Hermi. Bardzo sie cieszę ze postanowiłas zostać :3 nigdy nie pozwól żeby ktoś próbował zniszczyć cos co lubisz c: pozdrawiam i czekam na next'a. Mam nadzieje ze bedzie szybko ;*