muzyka

piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 10

5 września 10:50 Skrzydło szpitalne
Haha! Nie uwierzysz kto mnie odwiedził! Pan Draco Malfoy, we własnej osobie. Obudziłam się jakieś 10 minut temu i podziwiałam obrazy na ścianach sali, gdy z impetem wszedł przez drzwi.
- Panie Malfoy! Co pan tutaj robi!? Powinieneś być teraz na lekcjach! -zawołała pani Pomfrey, gdy tylko go zobaczyła. Podał jej jakąś kartkę w odpowiedzi.
- Oh.. Masz przepustkę od profesora Snape'a, do 14:30? W porządku. - powiedziała i poszła do swojego gabinetu za drzwiami.
- Snape dał ci przepustkę do mnie?
- Tak, powiedział, że mam sprawdzić co z tobą i dotrzymywać ci towarzystwa. Na eliksirach nie muszę siedzieć, ale na zielarstwo muszę się stawić. Wiesz... już wczoraj mnie nie było. Nie będę wskazywał palcem, przez kogo. - uśmiechnął się do mnie tym swoim zawadiackim uśmiechem. Jak to się dzieje, że w jednej minucie chciałabym rzucić się w jego ramiona, a w drugiej zmienia się to i chcemy się wzajemnie pozabijać? To właśnie jeden z takich momentów.
- To ty wczoraj zacząłeś! Chyba wcale tego nie żałuje wiesz?
Czego?
- Tego, że rzucałam w ciebie zaklęciami.
- No co ty?! Mam siniaka na czole! Uderzyłem się, gdy Mcgonagall rzuciła przeciw-zaklęcie i spadłem z trzaskiem na ziemię.
- Nie mówię o tym. Przynajmniej możemy trochę się poznać. Nie sądzisz, że to dobry czas?
- Noc? Nie sądzę, na razie wiem o tobie tyle, że mało ważysz i musisz więcej jeść.
- No tak, musiałeś mnie nosić. Przepraszam, że zostałeś sam na warcie.
- Przestań, i tak dzisiaj zemdlałaś ze zmęczenia. Znowu musiałem cię nosić!
- Przepraszam! Obiecuje, że to się więcej nie powtórzy!
- No mam taką nadzieję. - znowu się uśmiechnął.
- A jak tam Hermiona? - zapytałam.
- Ta szlam... Przepraszam, Granger ma się dobrze. Chyba nawet lepiej od ciebie.
- Nie mów tak do niej. Proszę.
- Dobrze, nie będę.
- Już to słyszałam... - przewróciłam oczami. W tym momencie do sali wleciała moja sowa. O... Nie mówiłam ci o niej? To mała szara sówka. Jeszcze jej nie nazwałam, bo nie mam pomysłów, ale myślę, że ktoś mi pomoże. Dostałam ją od mamy przed wyjazdem do Hogwartu, tak jak ciebie. Przyniosła mi list. Pewnie mama odpisała na mój wczorajszy. Oh... Ale się rozpisała....

Londyn, 05.09.
Kochana Camile! Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. Rick nie był Twoim ojcem. Przepraszam, więcej nie mogę Ci powiedzieć. Kocham Cię.
Mama

Super... Bardzo dużo rzeczy się z tego listu dowiedziałam. Pokazałam go blondynowi.
- Oho... Twoja wiedza osiągnęła właśnie najwyższy stopień. - zaśmiał się.
- To nie jest śmieszne! Dalej nie wiem nic na temat mojego ojca!
- Wiesz, czasem może lepiej jest nie wiedzieć niektórych rzeczy. Skoro twoja matka nie chce ci nic powiedzieć, to musi mieć do tego powód.
- Może masz rację. Dzięki za rade.
- Cami, nie chcę cię straszyć, ale farbowałaś może włosy?
- Co? Skąd ci to przyszło do głowy?
- Bo masz czerwone pasemka.
- Co? Nie możliwe. Przecież ja nie robiłam nic z włosami. Mam normalne blond, takie jak zawsze.
- A no faktycznie, musiało mi się przewidzieć.
O co mu chodzi? Dziwne, chyba wiedziałabym gdybym naprawdę zafarbowała swoje włosy, prawda? Chociaż faktycznie pomyślałam niedawno, że fajnie było by mieć czerwone pasemka. Chciałam na chwilkę zamknąć oczy. W dalszym ciągu jestem zmęczona.
- Jestem jeszcze taka śpiąca. - jakby na potwierdzenie moich słów, krótko ziewnęłam.
Zamknij oczy, posiedzę przy tobie. W sumie muszę iść dopiero na zielarstwo.
- Draco
- Hm..?
- A co z lunchem? Nie idziesz?
- Nie, nie jestem głodny.
- Okey, to ja zamknę oczy, ale postaram się nie zasypiać.
- Dobrze. - uśmiechnął się. Ja zrobiłam to samo. Usiadł obok mnie na łóżku i chwycił mnie za rękę.
- Śpij dobrze Cami.
- Ja nie będę spać. - powiedziałam. Odkładam cię teraz pamiętniczku, bo naprawdę muszę jeszcze odpocząć.


5 września 12:15 Skrzydło szpitalne
Obudziły mnie podniesione głosy. Czyje? Dracona i Hermiony.
- Co ty tu robisz? - pytał Malfoy.
- Przyszłam odwiedzić przyjaciółkę, karaluchu! No i przyniosłam jej kilka czekoladowych żab.
- Snape pozwolił tylko mi! Głupia szlamo!
- Jest przerwa, Snape nie musi pozwalać na przyjście tutaj!
- Po co tu przyszłaś gryfonko? To ślizgonka, ona nie będzie się z wami przyjaźnić!
Otwarłam oczy. Moje ręce były dalej splecione z dłońmi Dracona.
- Kto mówi z kim mam się przyjaźnić, a z kim nie? - spojrzałam na niego, a potem na Hermione. Na jej twarzy malował się zadowolony z wygranej uśmiech.
- Hermi, jak dobrze, że wpadłaś. Już się bałam, że nikt normalny nie przyjdzie. - zaśmiałyśmy się.
- Chciałam zobaczyć jak się czujesz. Zobaczyłam, że nie ma cię na eliksirach no i wiesz... Wystraszyłam się, że to coś bardzo poważnego.
- Zaraz... Czy ty Camile twierdzisz, że ja jestem nie normalny?
Co? Dopiero teraz do niego dotarł moje słowa? Spóźniony zapłon ma ten chłopak.
- Przestań, przecież żartowałam. Tylko ślizgoni są normalni, więc ty też musisz być. - spojrzałam na niego moją poważną miną, a Hermionie puściłam oczko. Ona zawsze rozumie momenty w których nabijam się z Malfoy'a.
- No masz szczęście! - powiedział król ślizgonów. - Pogadaj sobie z tą Granger, a ja jednak pójdę coś przekąsić. – rzekł i wyszedł dumnym krokiem.
- A Ty Hermi nie chcesz nic jeść?
- Nie, szybko zjadłam i przybiegłam do ciebie. Jak się czujesz?

Zjadłyśmy czekoladowe żaby, które dla mnie przyniosła i gadałyśmy chyba do końca przerwy, bo 3 minuty przed dzwonkiem gryfonka wybiegła jak poparzona z sali. Opowiedziałam jej o tej historii Malfoy'a, o moich włosach, pokazałam jej krótki list od mamy. Zastanawiałyśmy się jak mam nazwać moją malutką sówkę. W końcu wybrałyśmy imię Chmurka. Pytałam o to, co ciekawego dzieje się wśród gryfonów. Czy teraz, gdy ja leże tutaj, ślizgoni znowu im dokuczają. Niestety potwierdziła moje przypuszczenia. Powiedziała, że ślizgon Nott rzucił dzisiaj zaklęciem w Ginny, ale ona odwdzięczyła mu się upiorograckiem. Na jej nieszczęście zauważył to Snape i odjął gryfonom punkty. Malfoy ciągle dokuczał trójce na eliksirach, dopóki nietoperz nie kazał mu pójść do mnie. Naprawdę? Oni nie mogą się nie kłócić? Przecież jesteśmy wszyscy tacy sami. Różnimy się tylko drobnostkami! W ogóle tego nie rozumiem. Oho... wrócił Draco. Na razie kończę, bo jakoś odechciało mi się pisać. Jestem wściekła, muszę mu przemówić do rozumu. Do potem pamiętniczku.
                                                                                 ~*~*~

Kochani :) Przepraszam za to, że rozdział po takiej przerwie i taki krótki. Niestety grypa jelitowa nie pomaga w myśleniu. Już jest lepiej, ale i tak jestem słaba. :/ Także pozdrawiam Was z mojego wygodnego łóżka :) Cieszę się, że jesteście i czekam na komentarze :D Pozdrawiam, Camile

4 komentarze:

  1. Moja kochana Camile :3
    Rozdział no po prostu świetny ! Draco chce, żeby nikt oprócz niego nie zbliżał sie do Cami... Hmm nieźle to wymyśliłaś c: Hahaha w twoich rozdzialach rozwala mnie nasz kochany król ślizgonow <3 czasem zachowuje sie jak dziecko xd
    Życzę Ci dużo weny do następnego rozdziału i mam nadzieje ze bedzie juz niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zemściłam sie w jednym komentarzu xd
      Czekoladowe żaby *.* Dziękuje ze to z czekoladą <3
      Obyś szybciutko wyzdrowiala :* pozdrawiam Hayley :3

      Usuń
  2. A mówiłaś, że rozdział nudny ;-; zastanawia mnie ta czerwona pasemka na włosach Camile, może zrobiła to nieumyślnie? :D nie wiem, naprawdę nie wiem. Mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz i dodasz następny rozdział... bo masz rację, choroba nie pomaga w myśleniu :'( Wracaj SZYBKO do zdrowia ♥ życzę ci dużo weny, zdrowia ;*
    Pozdrawiam, Paulina : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Zdrowiej szybciej. Czekam na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń