5 września 10:50 Skrzydło szpitalne
Haha!
Nie uwierzysz kto mnie odwiedził! Pan Draco Malfoy, we własnej osobie.
Obudziłam się jakieś 10 minut temu i podziwiałam obrazy na ścianach sali, gdy z
impetem wszedł przez drzwi.
- Panie Malfoy! Co pan tutaj robi!? Powinieneś
być teraz na lekcjach! -zawołała pani Pomfrey, gdy tylko go zobaczyła. Podał
jej jakąś kartkę w odpowiedzi.
- Oh.. Masz przepustkę od profesora Snape'a,
do 14:30? W porządku. - powiedziała i poszła do swojego gabinetu za drzwiami.
- Snape dał ci przepustkę do mnie?
- Tak, powiedział, że mam sprawdzić co z
tobą i dotrzymywać ci towarzystwa. Na eliksirach nie muszę siedzieć, ale na
zielarstwo muszę się stawić. Wiesz... już wczoraj mnie nie było. Nie będę
wskazywał palcem, przez kogo. - uśmiechnął się do mnie tym swoim zawadiackim
uśmiechem. Jak to się dzieje, że w jednej minucie chciałabym rzucić się w jego
ramiona, a w drugiej zmienia się to i chcemy się wzajemnie pozabijać? To
właśnie jeden z takich momentów.
- To ty wczoraj zacząłeś! Chyba wcale tego
nie żałuje wiesz?
Czego?
- Tego, że rzucałam w ciebie zaklęciami.
- No co ty?! Mam siniaka na czole!
Uderzyłem się, gdy Mcgonagall rzuciła przeciw-zaklęcie i spadłem z trzaskiem na
ziemię.
- Nie mówię o tym. Przynajmniej możemy
trochę się poznać. Nie sądzisz, że to dobry czas?
- Noc? Nie sądzę, na razie wiem o tobie tyle,
że mało ważysz i musisz więcej jeść.
- No tak, musiałeś mnie nosić. Przepraszam,
że zostałeś sam na warcie.
- Przestań, i tak dzisiaj zemdlałaś ze
zmęczenia. Znowu musiałem cię nosić!
- Przepraszam! Obiecuje, że to się więcej
nie powtórzy!
- No mam taką nadzieję. - znowu się
uśmiechnął.
- A jak tam Hermiona? - zapytałam.
- Ta szlam... Przepraszam, Granger ma się
dobrze. Chyba nawet lepiej od ciebie.
- Nie mów tak do niej. Proszę.
- Dobrze, nie będę.
- Już to słyszałam... - przewróciłam
oczami. W tym momencie do sali wleciała moja sowa. O... Nie mówiłam ci o niej?
To mała szara sówka. Jeszcze jej nie nazwałam, bo nie mam pomysłów, ale myślę,
że ktoś mi pomoże. Dostałam ją od mamy przed wyjazdem do Hogwartu, tak jak
ciebie. Przyniosła mi list. Pewnie mama odpisała na mój wczorajszy. Oh... Ale
się rozpisała....
Londyn,
05.09.
Kochana
Camile! Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. Rick nie był Twoim ojcem.
Przepraszam, więcej nie mogę Ci powiedzieć. Kocham Cię.
Mama
Super... Bardzo dużo rzeczy się z tego
listu dowiedziałam. Pokazałam go blondynowi.
- Oho... Twoja wiedza osiągnęła właśnie
najwyższy stopień. - zaśmiał się.
- To nie jest śmieszne! Dalej nie wiem nic
na temat mojego ojca!
- Wiesz, czasem może lepiej jest nie
wiedzieć niektórych rzeczy. Skoro twoja matka nie chce ci nic powiedzieć, to
musi mieć do tego powód.
- Może masz rację. Dzięki za rade.
- Cami, nie chcę cię straszyć, ale
farbowałaś może włosy?
- Co? Skąd ci to przyszło do głowy?
- Bo masz czerwone pasemka.
- Co? Nie możliwe. Przecież ja nie robiłam
nic z włosami. Mam normalne blond, takie jak zawsze.
- A no faktycznie, musiało mi się
przewidzieć.
O
co mu chodzi? Dziwne, chyba wiedziałabym gdybym naprawdę zafarbowała swoje
włosy, prawda? Chociaż faktycznie pomyślałam niedawno, że fajnie było by mieć
czerwone pasemka. Chciałam na chwilkę zamknąć oczy. W dalszym ciągu jestem
zmęczona.
- Jestem jeszcze taka śpiąca. - jakby na
potwierdzenie moich słów, krótko ziewnęłam.
Zamknij oczy, posiedzę przy tobie. W sumie
muszę iść dopiero na zielarstwo.
- Draco
- Hm..?
- A co z lunchem? Nie idziesz?
- Nie, nie jestem głodny.
- Okey, to ja zamknę oczy, ale postaram się
nie zasypiać.
- Dobrze. - uśmiechnął się. Ja zrobiłam to
samo. Usiadł obok mnie na łóżku i chwycił mnie za rękę.
- Śpij dobrze Cami.
- Ja nie będę spać. - powiedziałam. Odkładam
cię teraz pamiętniczku, bo naprawdę muszę jeszcze odpocząć.
5 września 12:15 Skrzydło szpitalne
Obudziły
mnie podniesione głosy. Czyje? Dracona i Hermiony.
- Co ty tu robisz? - pytał Malfoy.
- Przyszłam odwiedzić przyjaciółkę,
karaluchu! No i przyniosłam jej kilka czekoladowych żab.
- Snape pozwolił tylko mi! Głupia szlamo!
- Jest przerwa, Snape nie musi pozwalać na
przyjście tutaj!
- Po co tu przyszłaś gryfonko? To
ślizgonka, ona nie będzie się z wami przyjaźnić!
Otwarłam
oczy. Moje ręce były dalej splecione z dłońmi Dracona.
- Kto mówi z kim mam się przyjaźnić, a z
kim nie? - spojrzałam na niego, a potem na Hermione. Na jej twarzy malował się
zadowolony z wygranej uśmiech.
- Hermi, jak dobrze, że wpadłaś. Już się
bałam, że nikt normalny nie przyjdzie. - zaśmiałyśmy się.
- Chciałam zobaczyć jak się czujesz.
Zobaczyłam, że nie ma cię na eliksirach no i wiesz... Wystraszyłam się, że to
coś bardzo poważnego.
- Zaraz... Czy ty Camile twierdzisz, że ja
jestem nie normalny?
Co?
Dopiero teraz do niego dotarł moje słowa? Spóźniony zapłon ma ten chłopak.
- Przestań, przecież żartowałam. Tylko
ślizgoni są normalni, więc ty też musisz być. - spojrzałam na niego moją
poważną miną, a Hermionie puściłam oczko. Ona zawsze rozumie momenty w których
nabijam się z Malfoy'a.
- No masz szczęście! - powiedział król
ślizgonów. - Pogadaj sobie z tą Granger, a ja jednak pójdę coś przekąsić. –
rzekł i wyszedł dumnym krokiem.
- A Ty Hermi nie chcesz nic jeść?
- Nie, szybko zjadłam i przybiegłam do
ciebie. Jak się czujesz?
Zjadłyśmy
czekoladowe żaby, które dla mnie przyniosła i gadałyśmy chyba do końca przerwy, bo 3
minuty przed dzwonkiem gryfonka wybiegła jak poparzona z sali. Opowiedziałam
jej o tej historii Malfoy'a, o moich włosach, pokazałam jej krótki list od mamy.
Zastanawiałyśmy się jak mam nazwać moją malutką sówkę. W końcu wybrałyśmy imię Chmurka.
Pytałam o to, co ciekawego dzieje się wśród gryfonów. Czy teraz, gdy ja leże
tutaj, ślizgoni znowu im dokuczają. Niestety potwierdziła moje przypuszczenia.
Powiedziała, że ślizgon Nott rzucił dzisiaj zaklęciem w Ginny, ale ona odwdzięczyła
mu się upiorograckiem. Na jej nieszczęście zauważył to Snape i odjął gryfonom
punkty. Malfoy ciągle dokuczał trójce na eliksirach, dopóki nietoperz nie kazał
mu pójść do mnie. Naprawdę? Oni nie mogą się nie kłócić? Przecież jesteśmy
wszyscy tacy sami. Różnimy się tylko drobnostkami! W ogóle tego nie rozumiem.
Oho... wrócił Draco. Na razie kończę, bo jakoś odechciało mi się pisać. Jestem
wściekła, muszę mu przemówić do rozumu. Do potem pamiętniczku.
~*~*~
Kochani :) Przepraszam za to, że
rozdział po takiej przerwie i taki krótki. Niestety grypa jelitowa nie pomaga w
myśleniu. Już jest lepiej, ale i tak jestem słaba. :/ Także pozdrawiam Was z
mojego wygodnego łóżka :) Cieszę się, że jesteście i czekam na komentarze :D Pozdrawiam,
Camile
Moja kochana Camile :3
OdpowiedzUsuńRozdział no po prostu świetny ! Draco chce, żeby nikt oprócz niego nie zbliżał sie do Cami... Hmm nieźle to wymyśliłaś c: Hahaha w twoich rozdzialach rozwala mnie nasz kochany król ślizgonow <3 czasem zachowuje sie jak dziecko xd
Życzę Ci dużo weny do następnego rozdziału i mam nadzieje ze bedzie juz niedługo :)
Nie zemściłam sie w jednym komentarzu xd
UsuńCzekoladowe żaby *.* Dziękuje ze to z czekoladą <3
Obyś szybciutko wyzdrowiala :* pozdrawiam Hayley :3
A mówiłaś, że rozdział nudny ;-; zastanawia mnie ta czerwona pasemka na włosach Camile, może zrobiła to nieumyślnie? :D nie wiem, naprawdę nie wiem. Mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz i dodasz następny rozdział... bo masz rację, choroba nie pomaga w myśleniu :'( Wracaj SZYBKO do zdrowia ♥ życzę ci dużo weny, zdrowia ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Paulina : )
Super rozdział. Zdrowiej szybciej. Czekam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuń