6 września 4:38 Dormitorium dziewczyn
Nie
mogę spać. Coś mi się przyśniło. Coś tak strasznego, że nie mogę tego opisać,
nie mogę, a może wcale nie chcę? Chociaż, może powinnam. Muszę to komuś
powiedzieć. Tylko komu? Snape mi nie uwierzy. Umbridge została nazwana Wielkim
Inkwizytorem Hogwartu i nie wierzy w to, że Sam-Wiesz-Kto powstał. Może
Mcgonagall? Mam do niej iść? Teraz? O tej godzinie? Oh... nie mam pojęcia co
robić. Wiem tylko tyle, że Harry jest w niebezpieczeństwie. Widziałam go w moim
śnie. Patrzyłam na niego, gdy leżał bez ruchu na posadce jakiegoś budynku ze
szkła. Przypominało to coś w rodzaju królewskiego zamku, którego ściany były
zrobione z kryształu, być może lodu. U góry widziałam ogromny żyrandol, taki
jak można zobaczyć jedynie w tych wszystkich dziwnych, mugolskich bajkach. Pomieszczeni
to widocznie była jakaś sala tronowa lub może balowa. Kto wie… W każdym razie
Harry leżał po środku tej Sali, w centralnym miejscu był podest. Widziałam go,
czułam. Sam-Wiesz-Kto, nie wiem jak naprawdę wygląda, ale jeśli tak jak w moim
śnie to jest okropny! Siedział na tronie, który stał na podeście. Właściwie
były tam trzy takie siedzenia. Trzy… Zdziwiłam się, po czym spojrzałam na nie.
Jeden fotel był pusty, środkowy. Jakby na kogoś czekał. Pomyślałam o Harrym.
Nie! To z pewnością nie dla niego było przeznaczone to krzesło. Na trzecim
tronie siedziała kobieta. Nie widziałam jej twarzy, ale miała taki sam odcień
włosów, jak ja… Słyszałam przeraźliwy głos Tego Którego Imienia Nie Można
Wymawiać… „Dzisiaj zginiesz Harry
Potterze! Crucio!” Ból na twarzy mojego przyjaciela nie pozwolił mi stać w
miejscu. Podbiegłam do niego i krzyczałam, żeby Voldemort przestał go
torturować. Kobieta jedynie śmiała się i mówiła, żebym odeszła od chłopaka. Nie
zrobiłam tego. Klęczałam przy Harrym i płakałam. Po mojej twarzy spływały
wielkie łzy, a on nie przestawał wić się z bólu w moim uścisku. Wtedy kobieta
rzuciła na mnie zaklęcie. Teraz ja również krzyczałam z powodu ogromnego
cierpienia. Czułam jak zaklęcie rozrywa mnie od środka. Obudziłam się oblana
potem. Dreszcze przeszywały moje ciało do momentu, w którym się uspokoiłam.
Postanowiłam opisać ci wszystko to co mi się przyśniło. Rano opowiem to
gryfonom. Gdy zamykam oczy dalej widzę tą salę. Chyba dzisiaj już nie zasnę.
Może opiszę ci resztę wczorajszego dnia? Tak jak już ci pisałam, byłam bardzo
wściekła na ślizgonów, więc gdy tylko Draco wszedł do skrzydła szpitalnego,
zaczęłam na niego wrzeszczeć.
- Draco! Wyjaśnij mi to!
- Ale co?- pytał zdezorientowany.
- Dobrze wiesz co mam na myśli!
- Właśnie nie wiem. O co ci teraz chodzi?!
- O ślizgonów!
- Co znowu ślizgoni? Też jesteś w tym domu!
- Atakują znowu gryfonów!
- I?
Ale
mnie zezłościł…
- Prosiłam o coś!
- Cami, ale ty prosiłaś mnie, a nie cały
dom!
- Dokuczałeś Harry’emu, Hermionie i Ronowi!
- Przestań się złościć! Cami! Co ty masz z
tymi włosami? To światło tutaj tak na nie działa czy co?
-
Nie zmieniaj teraz tematu!
- Ja mówię poważnie, twoje włosy są….
- Wiem, blond! Dlaczego znowu dokuczasz
moim znajomym?!
-
Nie blond! Znaczy tak, blond. Tylko… Masz czerwone pasemka! Nie dokuczam!
Chciałem zobaczyć, czy jak ciebie nie będzie to też będą tacy mądrzy!
- Jakie znowu czerwone pasemka?! Nie
wymyślaj…
- Mówię serio!
- Nie dokuczaj moim znajomym!
- Dobrze nie będę.
Uspokoiłam
się.
– O znowu są blond! Dziwne…
- Uh… Jak ja cię nienawidzę Malfoy!
- Ja ciebie też Boleurt! – uśmiechnął się.
Dobrze wiedział, że się nabijam. Czasem trzeba się wyładować. Spojrzałam w
stronę okna. Oh… Była tak piękna pogoda, a ja leżałam w łóżku. Na szczęście
niedługo po tym przyszła do mnie pani Pomfrey.
- Z tych waszych podniesionych głosów
wnioskuję, że możesz już wrócić do normalnego trybu życia, Camile. A pan, panie
Malfoy nawet w skrzydle szpitalnym musi dokuczać dziewczynom? – pokręciła głową
i tak samo szybko jak się pojawiła, zniknęła za drzwiami.
- Ciekawa kobieta – powiedziałam na głos,
chociaż nie zupełnie wiem dlaczego.
- Co? – zdziwił się Malfoy. Spojrzał na
mnie jak na idiotkę.
- A
nic, czasem nie słuchaj tego co mówię, okey?
- Zauważyłem, że wygadujesz głupoty. Chodź
zanim „ciekawa kobieta” wróci, by nas stąd wywalić!
- Tak, zaraz zielarstwo. Ruszajmy.
Szliśmy
w milczeniu przez budynek, a później przez błonia. Spotkał nas Teodor Nott.
Zapytał jak się czuję, pogadał chwilę z Draco i puścił do mnie oczko. Całkiem przystojny
z niego chłopak. Może… hm… Nigdy z nim nie rozmawiałam… Chyba fajnie byłoby się
z nim zaprzyjaźnić.
- Czemu tak na niego patrzysz? – zapytał
Draco.
- Ja? Co? Na kogo?
- Na Notta. – król ślizgonów wyglądał na
niezadowolonego.
- No co? Całkiem niezłe z niego ciacho. –
uśmiechnęłam się.
- Ciacho?!
- Ciacho… - przyspieszyłam kroku, a Malfoy
został za mną daleko w tyle ze zdziwionym wyrazem twarzy. Uwielbiam momenty,
gdy właśnie tak wygląda. Jakby nie wiedział, co powiedzieć. Poczułam jak z tyłu
ktoś łapie mnie za rękę. To była Hermiona.
- Już do nas wróciłaś? Jak ja się cieszę, że
już ci lepiej!
- Tak, cały dzień o tobie gada. – mruknął
Ron.
- Potwierdzam. – powiedział Harry.
- Aha… Hermionko w domu wszyscy zdrowi? –
zapytałam.
- Pewnie! Po prostu martwię się o ciebie! A
ty mi się tak odwdzięczasz! – założyła ręce na klatce piersiowej i zrobiła
obrażoną minę.
- Wiem, że żartujesz! – spojrzałam na nią,
a ona zaczęła się śmiać.
- Hej, Camile… słuchaj jutro w naszym
pokoju wspólnym jest impreza dla gryfonów i ich przyjaciół. Będzie Luna i kilku
krukonów. Może puchoni też wpadną. Miło było by, gdyby wpadł jakiś ślizgon
pierwszy raz w historii.- zagadał Harry.
- Ym.. Miło mi Harry. Dzięki za
zaproszenie, ale mam dalej szlaban z Malfoyem… Musimy patrolować korytarze.
- Ale impreza jest zaraz po kolacji do 21.
Chyba wtedy zaczynacie obchód?
- Super! Z chęcią wpadnę! – serio się
ucieszyłam. Chciałam zobaczyć jak wygląda impreza gryfonów, a nie ślizgonów.
Kroczyliśmy dalej do cieplarni numer 3. Zielarstwo było okropne. Musieliśmy
nawozić Kłaposkrzeczki. Ohydne rośliny, Wiły się i wrzeszczały, gdy ktoś dał za
dużo nawozu. Pani Spraut musiała wtedy przesadzać je do innej doniczki, bo
chyba nigdy nie przestałyby wrzeszczeć. Naprzeciwko mnie pracował Nott, we
własnej osobie. Obok oczywiście Dracon, a po mojej drugiej stronie Hermiona.
- Czemu się znowu na niego patrzysz? –
pytał Malfoy. Nie byłam świadoma tego, że obserwuję Teodora.
- Co? Daj mi spokój! Nie mogę nawet
popatrzeć? Nie jesteś moim chłopakiem! Nie będziesz mi mówił z kim mogę się
zadawać, a z kim nie! – szepnęłam najciszej jak się dało, by nikt nie usłyszał.
Draco już nie skomentował mojej wypowiedzi. Kim on dla mnie jest? Ja bardzo
przepraszam, ale nikim. Znam go od 6 dni. Jest wredny i dziwny. Kurcze, ale ja
często używam tego słowa! Dziwny, dziwny i dziwny… Pamiętniku, obiecuję, że
przestanę! Zielarstwo się skończyło, poszliśmy na kolację. Siedziałam znowu z
gryfonami, a Draco ze ślizgonami. Później poszłam do swojego dormitorium,
wzięłam prysznic, by zmyć brud całego dnia. Położyłam się do łóżka i poprosiłam
Pansy, żeby obudziła mnie o 20. Zrobiła to, a ja szybko uczesałam włosy,
ubrałam szatę i pobiegłam do pokoju wspólnego ślizgonów. Draco już tam na mnie
czekał , podał mi rękę wygłupiając się.
- Szanowna Pani, czy zechciałaby pani pomóc
mi dzisiejszego wieczoru?
- Zamknij się Malfoy! I nie wydurniaj się!
– zaczęliśmy się śmiać.
– Chodź czeka nas ciężka noc…
- Owszem… Mam nadzieję, że nic się nie
wydarzy.
Ruszyliśmy
przed siebie. Właściwie nic takiego nie stało się podczas naszego patrolu. Nic,
co wymagałoby opisania tego przeze mnie. Oh… jestem dalej śpiąca. Przepraszam
cię Pamiętniczku. Rano chcę ostrzec Harry'ego, a muszę mieć na to dużo siły.
Nie wiem, czy wytrzymam kolejne wspomnienie mojego snu. Dobranoc.
~*~*~
Dobry wieczór moi czytelnicy! Czy u was też tak gorąco? Aż
się myśleć nie chce. :( Mam nadzieje, że rozdział się podoba, :) komentujcie! I
polecajcie znajomym. ;) Pozdrawiam Cami!
PS dziękuję Wam za życzenia zdrowia, :* już mi lepiej ;)
Superrrrr rrozdział. Kiedy następny.
OdpowiedzUsuńInformacja jest po prawej stronie pod archiwum :)
Usuńpozdrawiam :3
Cami
Zazdrość króluje nad Malfoyem ;-; Eh, ciekawi mnie ta pasemka i może daj więcej Umbridge :) niech wlepi im jakieś zasady! :D cieszę się, że już do zdrowia dochodzisz, życzę ci weny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Paulina.
heeheheh dobre ;P
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Pozdrowienia
Jane
Moja kochana Camile :3 Rozdział jest cudny! Draco nie łądnie być zazdrosnym... Troche manier xd
OdpowiedzUsuńCiesze się, że dodałaś rozdział :D Przeczytałam go już w niedziele, lecz nie miałam czasu skomentować >.< U mnie też jest tka strasznie ciepło :/ Przynajmniej mogę się ochłodzić w basenie xd Dziwią mnie te pasemka, ale układam sobie w głowie taką moją " teorie" na ich temat xd Zaciekawił mnie rówież ten sen Cami :3 Życzę dużo dużo weny ;* I Dużo zdrówka :** Pozdrawiam Hayley c;